I miłej lektury!
Domowy krytyk
Po buncie dwulatka, trzylatka, i tak dalej… nadszedł czas na siedmiolatka.
W dalszym ciągu twierdzę, że nie ma nic bardziej denerwującego niż dziecko, które nie mówi (więc zasadniczo obecnie nie narzekam), ale samo mówienie też bywa denerwujące. Po pierwszych miesiącach pobytu Krewety w szkole dochodzę do wniosku, że moja córka któregoś dnia zostanie aktuariuszem.
Do każdej, dosłownie KAŻDEJ sytuacji (niezależnie od tego, czy czeka ją sprawdzian, bal przebierańców, konkurs piosenki czy spacer) jest w stanie dorobić TYSIĄC PIĘĆSET problemów i tyleż wskazać rzeczy, które mogą się nie udać. Przykład – jedziemy na konie.
K: - A jak pani trenerka mi nie da Baśki? (Wymarzony, biały koń – nie wiedzieć czemu, bo Baśka śpi na stojąco i rusza się jak mucha w smole).
Ja: - To dostaniesz innego.
K: - Ale ja chciałam Baśkę!
Ja: - Możesz poprosić trenerkę – zapytaj czy możesz dostać Baśkę.
K: - Ale trenerka mi powie, że tym razem nie, bo dała ją komuś innemu, albo że Baśka chodzi za godzinę i nie może teraz, albo powie, że następnym razem. Albo powie, że zapomniała. Albo przyjedziemy za późno i już inny będzie dla mnie osiodłany.
I tak jest zawsze. Oczywiście każdym kolejnym pomysłem sama się nakręca, w związku z tym ostatni tragiczny scenariusz jest już wykrzyczany niemalże ze łzami w oczach. Na myśl przychodzi mi tylko: „Ach, biedny Yorick!”.
Ilustracja autorki |
Rodzicom, którzy doświadczają podobnych Weltschmerzen ze strony dzieci w wieku przednastolatkowym, polecam skrzynkę wina lub Persen (tylko nie mieszać!). W wieku nastolatkowym pomoże już chyba tylko jednostka specjalna Komando Foki.
Póki co jednak twierdzę, że dziecko ma doskonałe predyspozycje po temu, by zostać aktuariuszem albo aktorką dramatyczną (ze szczególnym uwzględnieniem „dramatycznej”) – choć sama Krewetka planuje zostać hodowcą koni albo panią od przebijania uszu. Nie, nie koniom, ludziom.
tulić, ściskać, wspierać, rozumieć... a jak zasypia to wino bez persenu;) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń