31 stycznia 2013

Recenzja konkursowa autorstwa Ani

Nasza czytelniczka Ania, mama dwóch córeczek, nie pisze bloga, a szkoda, bo byłby świetny. Przeczytajcie jej recenzję antologii:

Piszę, stukam w klawiaturę - a dzieciom, stęsknionym za moją obecnością, dałam markery do tatuażu i własną nogę do pomalowania. No tak... Marzy mi się Pomnik Matki-Ośmiornicy. Matki Polki Wieloręcznej. Poczułabym satysfakcję z właściwego ujęcia tematu.

Są tacy, którzy twierdzą, że "posiadanie dziecka to żadna filozofia". Ubrać, nakarmić, umyć, uśpić. A cała reszta to jakieś wymysły lub jojczenie nienawykłych do pracy panienek. Którym rąbek u spódnicy. I o co tyle krzyku.
Takie stwierdzenia doprowadza mnie do najgłębszej irytacji. Ci ludzie tkwią wciąż w realiach zimnego chowu lansowanego przez PRL, w którym dziecku należała się podstawowa obsługa i tyle. Ojciec, matka - na etat! Wychowanie? Żłobek, przedszkole, szkoła, ksiądz. Jak płakało, to okrzyczeć. Jak niegrzeczne, to przylać. Prosty przepis.

Opracowane z myślą o Mikołajku "Macierzyństwo bez lukru-2", wybór blogowych notek, rozprawiających się ze stereotypami, pochłonęłam w jeden wieczór. I zobaczyłam nowe pokolenie. Rodziców osobiście zaangażowanych w rozwój dziecka i świadomych, że dzieci mają różne potrzeby emocjonalne. Rodziców, którym nie jest obojętne, w co ich dziecko jest wyposażane na dalsze życie. I przyznających otwarcie, że sprostanie wielu wymaganiom (tym własnym i tym narzucanym przez otoczenie) - jest bardzo trudne i wymaga dużego wysiłku. Dostrzegających, że "oczekiwań przybywa z każdym pokoleniem i są ze sobą sprzeczne".

Macierzyństwo ma różne oblicza i wiele wymiarów. To balansowanie, ciągłe zmagania z ograniczeniem własnych potrzeb, narzuconym perfekcjonizmem i trudnymi decyzjami: zarabiać na dziecko czy je wychowywać.Dzięki tej antologii odkryłam coś, czego dotąd nie umiałam nazwać. Że rodzicielstwo zangażowane zawsze wymaga wyboru. Wszystkim wymaganiom, jakie niesie życie, nie sposób dać rady. Trzeba wybierać. Najlepiej mądrze i świadomie;) I na mądrym wyborze polega chyba ta cała sztuka zwana macierzyństwem.

Odgórna matka według jednej formy to już przeszłość - a matka idealna to jakiś mit. Warto wiedzieć, że "nigdy nic nie jest zapięte na ostatni guzik". Nigdy nic nie będzie takie, jakim być powinno. Dzisiaj Matki Wystarczająco Dobre trzymają w ręku wagę i ważą. Co chcą dać dziecku, co zaś sobie odpuszczą. Z czego zrezygnują, co sobie zachowają. Wiedzą też, że przygotowują swe dzieci na wyprawę. Często nie ma ich gdzieś, żeby mogły być tu. Do walizki nie wszystko, co chciałyby, uda się w porę włożyć. I nie wszystko zmieścić.

Każda z nas idzie swoją własną ścieżką. Jednak prędzej czy później, wszystkie jesteśmy ambitne lub nawalające, eksperckie lub zgnębione, zmęczone lub skrytykowane, spełnione lub rozczarowane. Dzięki podobnym doświadczeniom możemy umiejętnie ze wspólnie wypracowanej wiedzy skorzystać. Dlatego „MbL” polecam i uznaję za lekturę obowiązkową; świetna baza dla własnych refleksji i przewartościowań. Wszystkim autorkom tekstów i grafik składam wyrazy uznania i podziękowania. Moje ulubiona mantra od dziś: Matka Złota 24-karatowa nie istnieje. Świadomie wybieram. Zaniedbuję coś, by osiągnąć coś ważniejszego. Wykuć i stosować ;)

***

Dziś o północy kończymy przyjmowanie zgłoszeń do naszego konkursu. 

2 komentarze:

  1. A może namówić Anię do pisania bloga, jestem przekonana, że miałabym w ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki mietka, bardzo doceniam i nad blogiem pomyślę;) Ania

    OdpowiedzUsuń