Pages

Top-pages

MobileMenu

13 lutego 2014

Do poczytania. Dlaczego czasem warczę?

Matka Redaktorka moje-waterloo potrzebowała dłuższej chwili, by wrócić do siebie po tak miłym przyjęciu. Mowę odebrało. Serdeczne dzięki, chlip, chlip.

Tymczasem rzućcie się na najnowszy tekst oisaja - jest bliski prawie wszystkim rodzicom. Och, jak cudownie wiedzieć, że INNI TEŻ TAK MAJĄ!
Z uśmiechem zapraszamy do czytania.


Dlaczego czasem warczę?

Podobno mali ludzie przechodzą etapy dlaczego dwukrotnie. Ten pierwszy chwilkę po tym, gdy nauczą się mówić; drugi w okolicach piątego­szóstego roku życia. O ile ten pierwotny jest nawet przyjemny: maluszek poznaje świat i pytania bywają trudne, ale zawsze miło się na nie odpowiada; o tyle z drugim bywa ciężko.

Właśnie go przechodzimy. Młodszy od jakiegoś czasu pyta o wszystko. Naprawdę O WSZYSTKO!

Zaczęło się niewinnie, od prostych i krótkich serii, ale potem pojawił się prawdziwy pytaniowy potwór, bynajmniej nie tak łagodny, jak bohaterowie disnejowskiej animacji.

- Tato dlaczego nie jedziemy?
- Bo jest czerwone światło.
- A dlaczego jest czerwone światło?
- Żeby inni też mogli przejechać.
- A dlaczego inni też muszą jechać?

- Dlaczego jedziesz tym pasem?
- Bo jest wygodniej.
- A dlaczego jest wygodniej?
- Bo będzie nam łatwiej skręcić.
- A dlaczego będzie nam łatwiej skręcić?

To takie dwie przykładowe rozmowy z powrotów do domu. Natomiast moja ulubiona dyskusja samochodowa brzmiała następująco:

- Dlaczego nie zmienisz pasa?
- Bo na razie się nie da.
- A dlaczego jedziemy tym? Tu jedziemy wolniej.
- Jak się będzie dało, to zmienię.
(Po chwili zmieniłem pas).
- Tata, a dlaczego zmieniłeś pas?
- Bo chciałeś żebym zmienił.
- Ale dlaczego? Tu jest czerwone, na tamtym jadą, na tamtym jest szybciej.
- Bo ten jest do jazdy prosto, a tamten jest do jazdy prosto i do skrętu, zielone jest dla skrętu.
- A dlaczego?

W dodatku dlaczego może czaić się wszędzie!
Podczas śniadania niewinnie zażartowałem, że Szymon jest słodziutki i go zjem. O, ja głupi! Pożałowałem… Natychmiast pojawiło się pytanie:
- Tata, a dlaczego ludzie nie jedzą ludzi?

Chwilę potem wyjąłem karton z lodówki.
- Dlaczego to mleko jest inne?
- Bo to marka własna jednego sklepu.
- A dlaczego sklepy robią markę własną?

Śniadanie zakończyliśmy kolejną listą pytań.
- Dlaczego lodówka zaczęła buczeć?
- Bo włączył się agregat.
- A dlaczego włączył się agregat?
- Żeby w środku było zimno.
- A dlaczego ma być zimno?

Kiedyś, w ramach anegdotki, usłyszałem, że ponoć pytanie 147. podobnej serii brzmiało: a dlaczego 
tatuś gryzie syfon?. Nie wiem, czy to prawda, ale dziś wydaje mi się dość prawdopodobne.

Więc bardzo was wszystkich proszę, nie dziwcie się, że warczę, słysząc a dlaczego?...

5 komentarzy:

  1. Czyli u nas naprawdę nie jest jeszcze tak źle, gdy 3000 razy na godzinę Elunia pyta, co jest "Tu?", a Wiki w tym samym czasie domaga się odpowiedzi, co jest "Tam?", w niesprecyzowanej często dali...
    Muszę przemyśleć, jak się wymiksować od etapu "Dlaczego?". Przecież musi być jakiś sposób! "Zadzwoń do babci, to ci powie"? "Zapytaj tatusia"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety babcia nie zawsze odbiera :). A odsyłanie do drugiego rodzica może przerodzić się w podstępną grę :)

      Usuń
  2. U nas póki co rządzi "Co to?" Widocznie jeszcze nie rozwinęła skrzydeł w dziedzinie pytań. Będę tu wpadać i zapraszam do siebie na www.mamochistka.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. też mam ten etap, u nas pytanie brzmi "co to znaczy?"Dziś przed przedszkolem:"mamo,a co znaczy tarzać się ze smiechu i podcinać skrzydła?"Moja mama bardzo długo nie mówiła, miałam nawet podejrzenia, że coś jest nie tak. Marzyłam,żeby była gadułą...:)

    OdpowiedzUsuń