28 listopada 2012

Fundacja Oriflame Dzieciom organizuje Bajkowe Mikołajki

1 grudnia w stołecznym teatrze Polonia odbędzie się charytatywny pokaz spektaklu "Pchła szachrajka" w Teatrze Polonia. Gośćmi specjalnymi będą wychowankowie rodzinnych domów dziecka oraz rodzin zastępczych z programu „aKuKu” działającego przy Fundacji Oriflame Dzieciom, która zaszczyciła nas swoim patronatem.

Ideą organizowanego już po raz trzeci spektaklu jest niesienie radości dzieciom pokrzywdzonym przez los.

Nie wszystkie dziecięce marzenia można spełnić, ale zawsze, gdy możemy obdarować dzieci miłością i radością trzeba to zrobić! Spektakl na deskach znanego warszawskiego teatru jest taką właśnie okazją. Dobre tempo, świetny kontakt z najmłodszą widownią, bezpretensjonalność, staranne podawanie tekstu, to główne atuty sztuki.



Dzieci przywita znana aktorka Marysia Seweryn, która urzeka swoją bezpośredniością i otwartością. – Mamy nadzieję, że zaproszenie do teatru sprawi dzieciom ogromną radość. Cieszymy się, że możemy podzielić się tą radością z naszymi podopiecznymi – mówi Monika Hawkes z programu „aKuKu”.


Program "a KuKu" powstał, aby pomóc dzieciom, które wychowują się w rodzinach zastępczych i rodzinnych domach dziecka i dać im szansę na spełnienie marzeń, tych większych i tych małych, o zdrowiu, nauce, wspólnych wyjazdach, a czasami o całkiem zwykłych dziecięcych przyjemnościach. Pomysłodawcami programu jest Fundacja Oriflame Dzieciom i Fundacja Przyjaciółka, które w 2009 roku - Roku Rodzinnej Opieki Zastępczej, zaczęły spełnianie dziecięcych życzeń. Każdy może się do nich przyłączyć, wystarczy tylko chcieć wywołać radość, a czasem nawet szczęście u któregoś z dzieci.


Jak można pomóc?
Kończy się rok a marzenia nadal czekają na realizację. Kto z nas będąc dzieckiem nie marzył o rowerze, wakacjach czy sprzęcie sportowym? program "a KuKu" otwiera nam drzwi do spełniania marzeń.  Okres Świąt to najlepszy czas na marzenia do spełnienia. Po prostu przejdź do zakładki Dziecięce Marzenia. Wybierz marzenie i zrób przelew w dowolnej kwocie.
Marzenia do spełnienia można znaleźć tu.

Pomagajmy razem!
www.akukurodzina.pl
www.fb.com/programakuku




Skupia się na nas uwaga TVN

Telewizji TVN przedstawiać nie trzeba. Nie ma chyba w kraju ani jednej osoby, która jej nie zna.


Wielcy wiele mogą. Dlatego serdecznie dziękujemy, że zarówno TVN


jak i TVN Uwaga 



są z nami od samego początku. 
Takiej właśnie uwagi (Uwagi) potrzebujemy! [kliknij, by przeczytać o akcji]

26 listopada 2012

Ja, Robot


Oto tekst, napisany dla Macierzyństwa bez lukru przez gofer73 - mamę Precla. Tekstu uniwersalnego, bliskiego każdej mamie, nie tylko sprawującej opiekę na dzieckiem niepełnosprawnym. Spróbujmy w różnych miejscach podstawić własne dane. 
Zapraszam serdecznie do lektury i... powodzenia!


Odgłos budzika zawsze wywołuje u mnie odruchowe nerwowe dreptanie do kuchni.

Lodówka: dwa mleka i serek Danio pod pachę. W ręku dwie wody mineralne dla Starszego do szkoły.
Potem mikrofala - mleko dla Starszego. Łyżka do zupy na stół. Mleko Młodszego do podgrzewacza. Po omacku do łazienki. Prysznic.

Wracam do kuchni 6:37. Zawsze jest 6:37. Jakby było minutę później, to umarł w butach.

Z rana jestem cybernetycznie zaprogramowana co do sekundy. Każdy ruch, wliczając w to trzykrotne ściągnięcie Starszego z łóżka, przybliża mnie do celu: odpalenia bieżącego dnia dokładnie o 7 rano. Nawet tusz do rzęs ma swoją szansę tylko i wyłącznie o 6:52. To jest porządek świata kobiety pracującej: zdążyć, zdążyć za wszelką cenę, jednocześnie przyrządzając dziecku bułkę z szynką do szkoły (bułki i tak nie zje, ale za to mam czyste sumienie) i szukając ulubionych kolczyków w czeluściach łazienki.

Rankiem nie ma czasu na „za pięć minut” albo „jeszcze to”. Jest zero-jedynkowo. Inaczej nie przetrwam do pierwszej kawy. Nie wyjdę do pracy. Nie ogarnę chaosu: mBanku, tramwaju linii 24 oraz raportu miesięcznego. Nie będzie prania o 18:30 ani zaglądania do skrzynki mailowej o zwykłej porze. Będzie za to trwały niedoczas, który jest nie do odrobienia. Ani dziś, ani jutro, ani nawet za tydzień.

Dlaczego więc tak trudno zrozumieć, Kochanie, że każdy Twój pomysł na wciśnięcie w mój poranek chociażby najdrobniejszej czynności grozi awarią płyty głównej?

23 listopada 2012

Patronat z westchnieniem

Te krakowskie mamy... one to mają fajnie!
Dajmy na to dziecięta rozpiera energia. Co robić? No to one KLIK


I już widzą, że... albo że... i może jeszcze...
No w pigułce!
I siada sobie taka krakowska mama, i patrzy. Albo sobie czyta w portalu o edukacji, kulturze, o sporcie, zakupach, zdrowiu, urodzie lub o czym tylko zechce.
Marzymy, żeby takie strony funkcjonowały w każdym mieście.
A dziecięta w szał (i szkwał).

Dziękujemy Rodzinnemu Krakowowi za patronat.



I zapraszamy do lektury artykułu na temat Macierzyństwa bez lukru!

21 listopada 2012

Co inspiruje portal repka.pl?

Republika Kobiet, takie miejsce dla każdej z nas.



O modzie.
Urodzie.
Sporcie, emocjach, wielkim świecie.
O kulturze, zdrowiu, dzieciach i karierze.
Brać, wybierać! Nie marudzić!

Serdecznie zapraszamy do serwisu oraz czytania o Macierzyństwie bez lukru, które - jak pisze repka.pl - jest zjawiskiem inspirującym. Dziękujemy za patronat!

19 listopada 2012

Magia Świąt


Wydawać by się mogło, że nieco przed czasem, ale... No właśnie! Sklepy już pełne ozdób choinkowych, w uszy wpada znów oklepany tekst "coraz bliżej święta". Ci bardziej zapobiegliwi głaszczą się po kieszeniach w poszukiwaniu prawych środków płatniczych z przeznaczeniem na prezenty, a oponenci zgrzytają zębami, złośliwie nabywając kilogramy wosku i klucze z dużym uszkiem (wszak Andrzejki).
A co z matką? Co z matką w święta?! Nad tym problemem zastanawia się dziś pierwsza żona. Zapraszamy do lektury i do dyskusji.

Azaliż HOHOHOHO!!!!

Szewczyk Dratewka odhaczony.
Odhaczony u pierwszej żony. A język! Ten język!!! Szewczyk napisany jest jednak dość trudnym językiem.
Ale jasne – jest to podstawa programowa – więc nie ma bata, niech czyta bachor! Matka TAKA AMBITNA, ŻE POSŁAŁA DO SZKOŁY, TO NIECH CZYTA!
Po chińskim ma przerwę, to niech przeczyta Dratewkę.

Ale! Nie o tym chciałam.

HOHOHO!
Mam nadzieję, że trwacie w postanowieniu, by do końca listopada wszystkie prezenty mieć pokupowane!
I już was żadne tłumy nie zdzielą siatą w centrum. Ha!
(Swoją drogą, byłam last week... Laaaast Christmas I gave you my heart... w Matrixie. Wszyscy, jak Boga kocham, wszyscy już kupowali prezenty!).

Ale! Nie o tym chciałam!

Chciałam o świętach.
O ewolucji świąt na przestrzeni lat.
Święta przez pryzmat dojrzewania.
Święta a wzrost jednostki.
Święta – wędrówka przez życie.

Uważam, że Matka nie jest w stanie wytworzyć Magii Świąt.
Matka jest na wskroś pragmatyczna, a nie Magiczna.
Od Magii Świąt są dzieci i babcia.
To te osoby tworzą atmosferę - niecierpliwości oczekiwania i zapachu świąt.
Dzieci wesoło biegają wokół choinki, a babcia dusi (dziadka) kapustę.
A matka? Matka upija się winem, bo ledwo żyje.
Prezenty nerwowo pakowała wczoraj, urywając zębami taśmę, użerała się z ojcem, żeby się ogarnął. Poza tym wszystko i tak poplamione barszczem. Ona nie ma czasu na atmosferę.
Jako atmosferę ona pojmuje materiał na sprawdzian we wtorek.

W tym roku mojej babci na święta nie będzie.
Jak to piszę – sama w to nie wierzę. Ale nie będzie.
Jest to kolejny krok w dorosłość. Nawet dla mnie.
Moja babcia była zawsze. Zawsze wetknęła złośliwą szpileczkę. Zawsze straszyła, że kiedyś jej nie będzie.
Nikt nie brał tego na poważnie.
Aż do teraz.

Myślałam już o tych zbliżających się świętach.
Jako że dziedziczy się co drugie pokolenie (więc ja pakuje te weki do piwnicy i latam podniecona na zebrania), to na mnie spadnie w tym roku MOWA wigilijna.
Mam tylko nadzieje, że się nie poryczę.
Nie wiem, co powiem, bo w tej chwili przychodzą mi do głowy same patetyczne słowa.
Ale chciałabym napomknąć o roli babci w tworzeniu atmosfery świąt.

Bo matka, co matka może w święta?

Matka może jedynie na chwilę przestać gonić. Daj Boże, żeby poczuła choć cień zapachu świąt. Daj Boże, żeby nie spadła z krzesła!

Matka w święta może jedynie czerpać.
Zaczerpnąć tu odrobinę od dzieci, tu od babci.
Nauczyć się, jak stworzyć tę atmosferę – perfekcyjny mix pokoleń.

Ale tymczasem  jest szansa, że nasze dzieci też zapamiętają atmosferę, stworzoną przez babcię.

Więc matka ma wolne.

Matka ma wolne święta.

Kuszące co?

17 listopada 2012

Nasz patron: pozytywy.com

"Powołałam ten serwis do życia z powodu... nadmiaru informacji" - pisze Magdalena Walusiak o Pozytywach.


Pozostaje nam cieszyć się, że wszystkim tym redakcja Pozytywów zechciała się podzielić z czytelnikami. Dewizą serwisu jest „jasna strona rzeczywistości", co nie znaczy, że nie pojawią się na tych stronach informacje smutne czy zapowiedzi filmowych bądź literackich horrorów. „Jasna strona życia" ma prawo kojarzyć się wielbicielom Monty Pythona z absurdem i groteską, i redakcja od tych skojarzeń nie ucieka. W tym serwisie jest miejsce na wszystko, co użyteczne, ciekawe, warte polecenia, inspirujące, zaskakujące, pobudzające do myślenia czy po prostu poprawiające humor. Zawartość serwisu w dużym stopniu zależy od jego odbiorców, którzy mają możliwość zarejestrowania się i dodawania artykułów, zapowiedzi wydarzeń i przepisów kulinarnych wszystkim, którzy mają na to ochotę.

Zapraszamy do lektury artykułu o Macierzyństwie bez lukru 2 i dziękujemy za objęcie patronatem!

15 listopada 2012

Polekont dla Mikołajka

Polekont sprawia, że rodzice i ich dzieci są bliżej siebie – przez co są jeszcze bardziej szczęśliwi.


Jeśli potrzebujecie bliskości oraz wolnych rąk - trafiliście we właściwe miejsce. Polekont to chusty elastyczne i tkane oraz nosidła w pięknych wzorach i kolorach, które na Facebooku lubi już ponad 1000 osób.

Dziękujemy za objęcie patronatem akcji Macierzyństwo bez lukru 2, a do czytania zapraszamy tutaj (klik, klik).

13 listopada 2012

Cyrysia o "Macierzyństwie bez lukru"

Bardzo cieszą nas żywiołowe reakcje czytelników. Oto jedna z nich: autorka bloga cyrysia.blogspot.com przeczytała i zrecenzowana naszą antologię. 

Oto fragment:

"Wielu kobietom wydaje się, że bycie mamą to wspaniała życiowa rola dająca nieustające pasmo radości, szczęścia i zadowolenia. Codzienne życie przedstawia się jednak całkiem inaczej niż to opisują w poradnikach, gazetach, czy telewizyjnych reklamach dziecięcych pieluch. Macierzyństwo, to również cały szereg nerwów, udręk i kłopotów. Czasami mamy ochotę uciec od tego, jak najdalej. Coraz częściej jednak kobiety odważnie pokazują prawdziwy obraz matki, którą często dopada zmęczenie, zniechęcenie a nawet depresja. Trudno czasami pogodzić życie prywatne z zawodowym, bądź skupić uwagę nie na jednym, lecz np. trojgu dzieciach. Uczestniczki powyższej antologii, to kobiety pochodzące z różnych miejsc i środowisk, ale łączy je jedno- każda z nich jest matką. Wspólnie bez fałszywego słodzenia otwarcie piszą o swoich porażkach, problemach, radościach, sukcesach i relacjach z dziećmi. Wychowywanie pociech, to trudna sztuka, szczególnie, gdy są marudne, chore lub mają swoje humorki. Bardzo mi się podobał fakt, iż każda autorka danej historii w niezwykle realny i prawdziwy sposób ukazała wszelkie wymagania, jakie stawiane są wszystkim matkom. Rodzicielka powinna być perfekcyjna i idealna w niemal każdym calu oraz umieć właściwie zinterpretować oczekiwania swojego dziecka i otoczenia, a przecież tak naprawdę matce, jako kobiecie też się od życia coś należy, dlatego dobrze jest „wykrzyczeć” światu, czego potrzebujemy."

Więcej na blogu naszej Recenzentki.

Sądząc z komentarzy pod recenzją, zainteresowała wiele osób. Bardzo dziękujemy!


10 listopada 2012

Odrobina luksusu


O tym, co dla kogo jest zwyczajne, a co dla kogo luksusowe, pisze dziś dla nas Marta Szyszko, współtworząca portal Niedoskonała Mama. Zapraszamy do lektury notki oraz odwiedzin w serwisie i na blogu.




6.30.
Dzień, jak każdy inny. Udawanie, że jeszcze nie trzeba wstawać, bo pół minuty w jedną, czy w drugą nikogo przecież nie zbawi.
- Mamo, jestem włodna! - przemawia demotywator numer jeden.
- Baa… - wtóruje demotywator numer dwa, ciągnąc za włosy w nadziei, że może jednak ulegnę i wrócimy do karmienia piersią.

Poziom zarośnięcia: Yeti.
Fryzura: stan opłakany.
Potrzeby: gruntowne farbowanie i przycinanie, ale przede wszystkim szampon i woda…
Czy zawsze tak było? Nie wtedy, gdy uczestniczyłam w życiu społecznym i zawodowym, bo doprowadzenie się do porządku było bezwzględnym wymogiem. Teraz coraz częściej kłębią się w mojej głowie myśli, czy to kiedykolwiek znów stanie się moim udziałem. Czy matka może przebić się z CV przez mur bezrobocia?



Bez entuzjazmu podnoszę słuchawkę telefonu.
- Marta, nie uda nam się dotrzeć na galę „Mama w pracy”, nie zechciałabyś nas reprezentować?
I zaraz drugi telefon.
- Kochanie, w delegacji jest super: łosoś zapiekany w cieście, beczka piwa, oscypki z żurawiną i taki dobry koktajl bananowy codziennie na śniadanie. Obżarłem się jak świnia, a zaraz lecę do jacuzzi…
Zerkam na swoje odbicie w lustrze i nie czuję dumy. Dodaję dwa do dwóch i sama wykręcam numer.
- Mamo, idę jutro na galę rozdania nagród. Potrzebuję pomocy. Tam, na zewnątrz, toczy się życie. Wiesz, relacje międzyludzkie, chwile relaksu i pławienie się w luksusach. Jakaś namiastka komfortu mnie również się należy!



6.30.
Deja vu.
- Mamo, jestem włodna!
- Baaa..!
Kurczak skwierczy w piekarniku, włosy odzyskały kolor i kształt, na depilację nie starczyło czasu. Trudno, założę spodnie. Wielkie odliczanie, byle do jedenastej! Wizytówki w torebce, perfumy na szyi, eleganckie buty na obcasie wżynają się w stopy. Co tam! Rany będę lizać po rozdaniu nagród. Mijam Nowy Świat, udając się w stronę Placu III Krzyży.

W tej części miasta ze świecą szukać typowego, przygaszonego obywatela. Panowie nonszalancko parkują Beemami, prezentując garnitury Gabbany i buty Prady. Młode dziewczyny w kusych szortach, z opalonymi, długimi nogami, zalotnie odrzucają włosy na nagie plecy. Oni, popijając kawkę, mierzą je wzrokiem. One chichoczą, kołysząc biodrami. Mój mąż codziennie przebywa ten odcinek w drodze do pracy. Tylko czekać, aż w porze lunchu wyjdzie na kawkę z kolegami i udając, że jedna z tych Beemek należy do niego, podszyje się pod któregoś z gości. Garnitur ma niebrzydki i ten jego look - prezesa.

Dotarłam. Centrum Giełdowe, fiu, fiu! Weźmy pod uwagę, że wyrwałam się z 36 metrów wymagających malowania, przemeblowania i wymiany wykładziny. Można poczuć się podbudowaną w takim otoczeniu. Klima, kawka, herbatka. Cud, miód i orzeszki. Kolejni laureaci w kategorii „firma przyjazna mamie” z dumą odbierają statuetki. Opowiadają, jak ważne są dla nich nie tylko dobre wyniki finansowe, ale też wpływ, wywierany na otoczenie. Potem jeszcze o udogodnieniach dla mam, dodatkowych urlopach, ruchomych godzinach pracy, rodzinnych piknikach, opiece medycznej. I przede wszystkim o dumie, którą czują, gdy kolejna z pracownic decyduje się na dziecko. Eldorado.
A ja przecież wiem, że w większych firmach mamom po wychowawczym wręcza się wypowiedzenia. Oraz czek w formie zadośćuczynienia, by rozwiązać to polubownie, za porozumieniem stron. Natomiast w małych robi się łaskę, by podpisać zlecenie, które matki, wyrejestrowującej się z Urzędu Pracy, nie pozbawiłoby państwowego ubezpieczenia. Etat? Akurat! Marzenia. Po co, skoro znajdą się inni, tańsi, chętni do pracy w nieludzkich warunkach?



Wartość rynkowa Matki Polki to nie są kokosy. Wierzę, że dzięki inicjatywom organizacji pozarządowych ludzkie traktowanie matek już wkrótce będzie standardem w każdej szanującej się firmie. Skoro mój małżonek może pożerać krewetki w jacuzzi, popijając je drinkami z palemką, to czemu Matkom Polkom nie przychylić tego nieba? Kobieta też człowiek, a jej potencjał, zdolności organizacyjne, pracowitość i zaangażowanie nie mają sobie równych!

9 listopada 2012

Raport finansowy

Z przyjemnością informuję, że "Macierzyństwo bez lukru" zarobiło dla Mikołajka 2151,12 .

Od 2 października w księgarni Oficyny Wydawniczej RW2010 dostępna jest druga część, a także ciągle pierwsza i pakiet w promocyjnej cenie. 7 listopada RW2010 przelała na konto Mikołajka okrągłe 2000 zł.

"Macierzyństwo bez lukru 2" od 28 października jest w sprzedaży także w księgarni Legimi, tam zarobiło 151,12 zł.

W imieniu Mikołajka dziękujemy naszym sponsorom (RW2010 i Legimi zrezygnowały z zysków) oraz wszystkim nabywcom antologii :-)

8 listopada 2012

Czas na wszystko


Do grona autorek, współtworzących antologie oraz działających na rzecz, dołączyła Dorota Gęsiorska - dorenka, w byciu mamą niezwykle zaawansowana, bo poszóstna (pas mistrzowski)! Dziś dorenka pisze dla nas o tym, jak rozmawiać z dziećmi o śmierci. Dla wielu osób jest to temat niezwykle trudny, proponuję więc zerknąć, jak sobie z nim radzą inni.
Dorenkę witamy w naszym gronie serdecznie z nadzieją na długą i owocną znajomość. 
Zapraszamy do lektury!


Jest czas na wszystko.

Na zachwyt różowymi stópkami i pierwszymi słowami. Na wspólne przewalanki po łóżku i łaskotki. Na oglądanie zwykłych kreskówek i filmów o głębszej treści. Na przedszkole i szkołę. Na radość i na zadumę. Na smutek. Na powagę. Na ciszę.

Zaplanowaliśmy na tych kilka dni drobny remont, ale w niczym nie przeszkodziło nam to pogadać o życiu i śmierci.

Najpierw radosne Halloween – wieczór z wydrążoną dynią, świeczką, słodyczami, opowieściami o duchach i żartami.

- Co to jest Halloween tak naprawdę? – pyta Drugoklasista.

- Pożegnanie lata. Kończy się czas, kiedy jest dużo słońca i dużo jedzenia, a nadciąga okres ciemnej i trudnej zimy, kiedy nie ma tak dużo świeżych owoców i warzyw, dni robią się krótkie, zimne, ludziom i zwierzętom żyje się gorzej. Kiedyś wierzono, że w Halloween otwiera się przejście między światem żywych i umarłych i zbłąkane dusze mogą odwiedzać nasz świat. A nie wszyscy zmarli byli dobrymi ludźmi, więc, żeby nie narazić się na złe przygody z tymi niemiłymi duchami, lepiej było je wystraszyć, przebierając się za wampiry i czarownice.

Karton z ciuchami do przebieranek idzie w ruch. Padłam ze zmęczenia, nie zrobiłam fotek, ale co tam. Od rana jest inny dzień. Święto Zmarłych.

Może to jedyny dzień w roku, kiedy rozmawiamy o śmierci przede wszystkim, nie odkładając tematu na inną okazję. To nie jest temat tabu. Jednak tylko wtedy, gdy stajemy ze śmiercią twarzą w twarz lub gdy wspominamy bliskich, którzy odeszli, można o tym z dziećmi tak bezpośrednio porozmawiać.  Wtedy wiedzą, że rozmawiamy o czymś, co jest inne. Inne, jak cud narodzin. Inne, jak błogosławieństwo śmierci. Inne, jak granica, którą przekraczamy. Wszyscy.

- Serce przestało bić i pradziadek umarł – stwierdza niespełna pięcioletni Najmłodszy. – I Bacusiowi też przestało bić serce – przypomina sobie natychmiast. Pradziadka  nie mógł pamiętać, ale psa – jak najbardziej.

Tak po prostu.

Rodzimy się i umieramy. Zaczynamy uczyć się świata, poznawać ludzi, zdobywać nowe umiejętności, kochać, cieszymy się osiągnięciami – swoimi, swoich dzieci, wnuków, a potem mija nasz czas, zużywamy się, jesteśmy brzydsi, mniej sprawni, aż wreszcie odchodzimy. Pozostaje po nas pamięć żyjących. Ta pamięć, która każe nam zapalić świeczkę, pomyśleć, wspominać. Pamięć, która czyni nas tymi, którymi jesteśmy – przeżywającymi ból i tęsknotę po ostatecznym odejściu najbliższych. Pamięć, która pozwala nam zachować ich obraz, gdy byli w pełni sił, zdrowia, humoru, piękni i wspaniali. Pamięć o tym, czego się od nich nauczyliśmy.

Nie ma nic złego w tym, że jesteśmy niedoskonali.

-Mamo, ty też umrzesz?

- Tak, umrę. Ale nie teraz. Mam jeszcze tyle do zrobienia!

7 listopada 2012

Wielka moc matek dla Mikołajka

Za opis organizacji Mother Power niech posłuży motto z jej facebookowego profilu:

Każda z Nas Matek ma tysiące powodów, żeby się załamać, nic nie robić i na coś czekać. I każda z Nas ma przynajmniej jeden powód, żeby się energicznie zerwać i zdecydowanie ruszyć do przodu. Każda z Nas ma inny.


Zgadzacie się? Bo ja w 100%!

Dziękujemy za wsparcie naszej akcji i pozdrawiamy serdecznie!

5 listopada 2012

Mamywsieci.pl o MbL

Wszystkomający portal kujawsko - pomorskich mam Mamy w sieci po raz wtóry przytulił naszą akcję do swojego wielkiego serca.


Zachęcamy do szperania w portalu nie tylko mamy, ale każdego, kto chce się dowiedzieć czegoś wartościowego o wychowaniu.

Bardzo dziękujemy za objęcie patronatem i zapraszamy do czytania o antologii tu oraz jej fragmentu tu.

3 listopada 2012

Mam miotłę, jestem wiedźmą


Szanowni Państwo... przed Wami znowu tylkospokojnie! Tym razem po uszy zanurzona w subtelnych i odwiecznych różnicach w patrzeniu na świat pomiędzy płciami. Zapraszamy do lektury.

Jak mówiła Dana – kobieta w związku przechodzi fazę wiedźmy. Ale potem znowu jest faza, „że super jest”. I miłość rozkwita na nowo, bo miłość, jak wiadomo z wiarygodnego źródła, cierpliwa, nieczepliwa i niezrzędliwa jest. Dana też była wiedźmą, ale na szczęście to było dawno. Tak dawano, że prawie nie pamięta. To było wtedy, gdy jej dzieci były małe…

Jest brudno, proszę cię wstań i umyj. Pobaw się z dzieckiem. Posprzątaj po sobie. Nie chodź w butach. Przecież ja wczoraj tę podłogę… Jak to kiedy? O jedenastej w nocy, jak wstawiłam dzieci do pralki a pranie spać… Pomóż mi. Proszę, pomóż mi. Padam z nóg. Jest tego za dużo. Chcę, żeby było czysto. Nie wiem, czemu tego chcę. Nie potrafię nie chcieć. Ktoś we mnie, za mnie, o tym decyduje. Chcę, żeby obiad, żeby prasowanie, żeby czytanie dwadzieścia minut codziennie. Chcę pracować i nad pracą się skoncentrować. Ale nie mogę. Mleko, masło, brokuły obijają się po zwojach mózgowych. Cielęcina, wieprzowina, kurczak.

Pomóż mi, zabierz mi te myśli z mojej głowy. Raz jeden w świątek piątek, jeden cholerny raz! Bo zwariuję.

Tylko spokojnie, masz rację. Przecież nie płaczę! Popatrz na mnie. Popatrz, kim się staję. Biegam, jak biega moja matka i twoja matka. One w bieganiu osiągnęły już pewien stopień perfekcji. Tak, jak nasi ojcowie osiągnęli perfekcję w siedzeniu przy stole. Żaden się nie zerwie. Ale ja nie jestem perfekcyjna. Zobacz. Przypalam. Rozgotowuję. Rozlewam. Psuję. Piorę białe z kolorowym. Masz jeszcze szansę. Pomóż mi. Weź tę miotłę. Leć, kochany, leć ponad swoje geny i memy. W imię miłości. W imię tamtej miłości (pamiętasz jeszcze?) błagam, kup mleko masło i zetrzyj marchewkę z jabłkiem bez pytanie mnie o cokolwiek!!

Pomóż mi. Zanieś te jebane naczynia do zmywarki. Dlaczego?? Jak to dlaczego?! Nie wiem, co na obiad jutro. Jak to, skąd ty masz wiedzieć? Zastanów się. Potem to kup. Potem to zrób. Potem to podaj. Potem posprzątaj. Tylko tyle. Siedem razy w tygodniu. Trzydzieści razy w miesiącu. Kochani, zabieram was dziś do restauracji.

Wypchaj się swoją restauracją!!!

 …

Życie z wiedźmą nie jest proste. Trzeba cierpliwie przeczekać. Dzieci podrosną. Ktoś inny im zacznie gotować. A jak jest córeczka, to i dom z czasem ogarnie. Sprawy wrócą do równowagi. Rodzice się przytulą. Buziaczek na zgodę. Wiedźma zapomni o wkurwie, strachu i samotności, tak jak zapomni o bólu rodzenia, nieprzespanych nocach, mleku, maśle i cielęcinie. Będzie może trochę bardziej milcząca. W jej oczach trochę jakby mniejszy zachwyt nad nim. Uśmiech taki dziwny… nieee, chyba mu się tylko wydaje. To tylko zmarszczka.

 Wiedźma nie zapomni nigdy, mój drogi.

2 listopada 2012

Z uśmiechem w Mamazone.pl

Mamazone.pl to ponad 800 eksperckich filmów wideo, kalendarz na każdy tydzień ciąży oraz kalendarz rozwoju niemowlaka. Serwis adresowany jest do kobiet planujących macierzyństwo, będących w ciąży oraz wychowujących dzieci. Kobiety znajdą na nim wszelkie interesujące je tematy, także te związane z rozwojem osobistym, psychologią, karierą zawodową, zdrowiem, urodą oraz relacjami z partnerem i otoczeniem.



Serwis Mamazone.pl jest miejscem do dyskusji, więc ogłosił konkurs, w którym nagrodami były 3 e-booki "Macierzyństwo bez lukru 2". Pytanie brzmiało:
Jakie trzy najdziwniejsze/najbardziej irytujące rady dotyczące pielęgnacji noworodka i wychowania dziecka otrzymałaś, kiedy zostałaś mamą?

Odpowiedzi były tak porywające, że ciężko wyróżnić cokolwiek. W związku z powyższym przytaczam kilka, wybranych na chybił trafił.


Trzeba dziecku powiedzieć 'nie wolno" i tyle, nic nie tłumaczyć, bo takie gadanie to znęcanie się nad dzieckiem.
On wcale nie jest smutny/zły - tylko tobą MANIPULUJE.
Dziecko w mieszkaniu zawsze musi chodzić w papciach ZAWSZE, bo inaczej pokoślawi sobie nóżki.
Smaruj dziecku pięty miodem to będzie miało szczęśliwe życie.
Smaruj dziecku plecki na dole spirytusem, to będzie szybciej siadać i będzie miało mocniejszy kręgosłup.
Żeby dziecko miało ładny kształt główki i spało trzymając główkę prosto, to po obu stronach głowy trzeba położyć po kilogramie soli.
Nie podawaj do pierwszego karmienia lewej piersi bo dziecko będzie leworęczne.


Do przeczytania reszty wypowiedzi zapraszamy na stronę Mamazone.pl

Bardzo dziękujemy za objęcie patronatem naszej akcji!